niedziela, 23 lipca 2017

Dzień niebardzobozowy

Witam!

   Dziś odwiedziny, a więc rodzice zabierają swoje pociechy i większości nie widzimy aż do godziny osiemnastej.

Zmiana zastępowego.
   Od rana pogodę mieliśmy piękną. Świeciło słonko, było ciepło... Po śniadaniu jedna osoba została wydelegowana na bramę. Przy bramie głównej na warcie stały dwie osoby, więc dh. Misia (która miała tam stać) mogła wrócić do nas, na podobóz.

   Rodzice zaczęli gromadzić się przy bramie naszego podobozu. Ustawiliśmy się na placu apelowym. Zastępowi zameldowali oboźnej, oboźna komendantce podobozu. Na pozdrowienie harcerskie drużynowej harcerze równo odpowiadają: "Czuwaj!" Znów baczność i kolejna komenda. Zastępowy Maciej występuje z szeregu i zbliża się do masztu. "Całość na moją komendę baczność! Do hymnu Związku Harcerstwa Polskiego!" Podczas hymnu biało-czerwona flaga na maszcie wznosi się ku niebu. Teraz powiewa na wietrze. Programowa czyta rozkaz:
"Przedpołudnie: Odwiedziny
Popołudnie: Odwiedziny
Wieczór: Integracja
[...]"
Następuje zmiana zastępowego zastępu "Kaczki Dziwaczki". Komendantka podobozu wita rodziców i wszystkich innych, którzy przyjechali. Już końcówka apelu. Żadnych wniosków, skarg, zażaleń, raportów karnych... Nikt nie wystąpił - bardzo dobrze. Zastępowi odprowadzają zastępy do namiotów. Rodzice ruszają się spod bramy i w przeciągu sekundy są przy swoich dzieciach.
Zaczął się długo wyczekiwany przez niektórych dzień - odwiedziny.

   Harcerze spędzili dzień z rodzinkami, a kadra w tym czasie cieszyła się spokojem. Oczywiście do nas także przyjechali rodzice (lub inni bliscy). 

Ziemniak z kuzynką.
   Spędziłam kilka godzin z kuzynką, rodzicami, bratem i psiakiem. Pojechaliśmy na wspólny obiad (który okazał się obiadem dla mojego brata - reszta jadła grochówkę na stołówce bazy obozowej), pospacerowaliśmy trochę... gdy złapała nas burza. Przemoknięci, lecz szczęśliwi wróciliśmy na bazę. Tam już tylko chwila rozmowy i rozstaliśmy się. Oni pojechali do domu, ja poszłam do podobozu.

   Po odwiedzinach mieliśmy o 3 osoby mniej pod opieką. O jednej osobie z góry wiedzieliśmy, że wyjedzie, o dwóch pozostałych natomiast dowiedzieliśmy się, gdy były już spakowane. Bliźniaczki ze względu na częste ostatnio burze zdecydowały się na powrót do domu. Zapytane, czy gdyby nie było tych burz zostałyby, odpowiedziały TAK. Na szczęście podobało im się na obozie. :)

   Czas odwiedzin dobiegł końca. Jutro harcerze będą narzekać na bóle brzucha... Wszystko przez te słodycze kupione przez rodziców, które dzieci zjedzą zapewne w jeden/dwa dni...

Przed nami ostatni tydzień

Czuwaj,
Ziemniak w mundurku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz